poniedziałek, 24 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 1 "Bye..."

1999

Śmiech wypełniał moje uszy,kiedy weszłam do pokoju.Byliśmy z mamą na imprezie z pracy taty i musiałam na nią przyjść.Mój brat Niall, spał w domu swojego przyjaciela.

Moja mama i tata szli na przeciwko mnie i trzymali się za ręce.Większość osób tutaj było dorosłych,chyba byłam jedynym dzieckiem.Spojrzałam dookoła nerwowo i zobaczyłam dorosłą kobietę i mężczyznę uśmiechających się do mnie.Natychmiast poczułam się bardziej komfortowo.
Moja matka zatrzymała się i słuchałam jak mówi do niektórych mężczyzn w czarnych garniturach.Tak naprawdę nie skupiałam się na ich rozmowie,nie byłam zainteresowana.To chyba o pracy,czy coś,więc zamiast ich słuchać rozejrzałam się gryząc paznokcie,co robiłam bardzo często.

Wtedy poczułam jak mama szarpie mnie za ramię,spojrzałam na nią.

-Brooke,przestać gryźć paznokcie.-powiedziała miękkim głosem.

Uwielbiałam jej głos.Jej głos sprawia,że czuję się szczęśliwa i bezpieczna. Posłałam jej mały uśmiech i zabrałam rękę z moich ust.Roześmiała się i pokręciła głową.

Po jakimś czasie mama zaczęła iść i tata za nią.Usiadła przy stole wypełnionym jedzeniem.Usiadłam obok niej,a tata zajął miejsce obok mnie.

Wiedziałam jak to przyjęcie będzie wyglądać. Przyjedziemy,rodzice będą rozmawiali z ludźmi,których znali z pracy a ja będę musiała być cicho.Mam siedem lat,nawet nie wiem co oni mówią.Po tym usiądziemy przy stole i zjemy obiad.Rodzice będą rozmawiać z każdym i będzie panowała cisza.Nudne prawda? Oni po prostu nie mogą zostawić mnie samej w domu.Chcą uniknąć sytuacji jaką można zobaczyć w filmie "Kevin sam w domu".Tak,oni mnie tu przywieźli.

***

Wreszcie byliśmy gotowi wrócić do domu,odetchnęłam z ulgą.Byłam znudzona moimi myślami.Tańczyłam z kilkoma osobami,ponieważ myśleli,że to było"takie słodkie".Mówiąc szczerze,miałam coraz bardziej tego dość.To było nudne,wolałabym bawić się moimi lalkami barbie czy coś.

Wyszliśmy tylnymi drzwiami budynku,tata i mama opowiadali sobie żarty.Ziewnęłam kilka razy i mama prawdopodobnie zauważyła to, ponieważ posłała mi przepraszający uśmiech.

Wzruszyłam ramionami i spojrzałam na ziemię.

Nagle matka chwyciła mnie za rękę i zatrzymała się.Ściskała moją rękę trochę za bardzo więc jęknęłam"mamo".Odwróciła głowę w moją stronę i położyła palec na ustach,mówiąc bym była cicho.Przechyliłam głowę na bok i dałam jej pytające spojrzenie.

-Schowaj się za mną i nie mów ani słowa-wyszeptała zanim spojrzała na coś co było przed nią.

Zrobiłam to co mi powiedziała i ukryłam się za nią.Zauważyłam jak mój tata coś mówi,nie mówił tego do mamy.Zmarszczyłam brwi.

Spojrzałam spod ramienia mojej matki Co? Jestem ciekawym dzieckiem.Zobaczyłam trzech mężczyzn.

Facet który stał na środku rozmawiał z moim tata,to wyjaśniało do kogo przedtem mówił tata. Wyglądał na naprawdę złego.Patrzałam na nich przez chwilę,gdy zauważyłam,że jeden z nich patrzy na mnie.Dyszałam trochę.Wiedziałam,że mama nie chce aby mnie zobaczył,więc miałam schować się za moją mamą ponownie,gdy facet po lewej zrobił coś,co mnie zaskoczyło.
Posłał mi mały uśmiech,a potem odwrócił się szybko zanim miałam czas na odpowiedź lub zareagować w jakikolwiek sposób.Schowałam się za mamą i postanowiłam,że chce wiedzieć co się dzieje więc starałam się słuchać całej rozmowy mojego taty z jednym z mężczyzn.

-Proszę, nie rób tego teraz-powiedział mój tata.Mężczyzna zachichotał.
-Dlaczego nie? To nie tak, że twoja żona nie wie.Pewnie nawet pomogła to zrobić.
Co  zrobić?
-Daj mi trochę czasu-prosił.

Spojrzałam przez ramię mojej mamy i człowiek,który uśmiechnął się do mnie wcześniej znowu na  mnie spojrzał. Widziałam jak szeptał "Przepraszam" Zmarszczyłam brwi razem. Dlaczego miałby przepraszać?

-Czas mija.-odparł mężczyzna.

Usłyszałam głośne"bang".Rozpoznałam dźwięk ale nie mogłam wymyślić co to było.Mama krzyczała i ruszała do przodu.Jej krzyk został przerwany przez ten sam dźwięk.Zamknęłam oczy, jak instynkt  ze względu na hałas..Kiedy je otworzyłam zobaczyłam dwa martwe ciała na ziemi i dwa otwory w klatce piersiowej. Spojrzałam na człowieka,który stał przede mną . Trzymał w dłoni pistolet.
Wtedy to mnie uderzyło.Hałas był ze strzałów pistoletu.A dziury w klatkach piersiowych moich rodziców były zrobione przez kulę.Czy oni.....Czy on ich zabił? Spojrzałam na mężczyznę z obrzydzeniem.Zauważył mnie i podniósł pistolet gotowy do postrzelenia mnie.

-Nie-powiedział mężczyzna, który uśmiechnął się do mnie wcześniej i chwycił nadgarstek mężczyzny z pistoletem. Przewrócił oczami i uciekł. Poczułam łzy na policzku i szybko je otarłam.Spojrzałam znowu na moich rodziców, którzy się nie ruszali.Wiedziałam co się stało, ale nie chciałam,żeby to była prawda.

-Jak masz na imię?- zapytał mężczyzna po lewej.Stał w cieniu więc nie mogłam zobaczyć jego twarzy.
-B-Brooke-odpowiedziałam.
Przykro mi,że musiało się to stać.
-Dlaczego to się stało?-zapytałam.
-Nie mogę Ci powiedzieć.Zrozumiesz za parę dni.Przepraszam...-powiedział a potem po prostu odszedł zostawiając mnie z moimi rodzicami,którzy byli martwi.
Znowu zaczęłam płakać na tę myśl.Tym razem głośniej.Właśnie straciłam rodziców.Nic nie mogłam z siebie wydusić.Nie można nawet opisać jak się teraz czuję.

Kiedy zaczęłam się zastanawiać,dlaczego nikt nie usłyszał strzałów tych pistoletów.Ludzie wyszli z budynku za mną i słyszałam "Zadzwoń 911"
Dziewczyna podeszła do mnie i podniosła mnie.
-Wszystko dobrze?-zapytała.Nic nie mówiłam. Po prostu płakałam.
-Shh,shh będzie dobrze-powiedziała i przetarła moje plecy starając się mnie pocieszyć.

Jak ona mogła powiedzieć,że wszystko będzie dobrze?Skąd wiedziała?Nie była jedną z tych których rodziców zabili na własnych oczach.Nie powinna mi mówić,że wszystko będzie dobrze,gdy wyraźnie nie było.Nic nie było dobrze.


---------------------------------------------------------------------------------------

2013

Zamknęłam swoją ostatnia walizkę,spojrzałam w lustro na mój strój i westchnęłam.Była siódma rano na zewnątrz naprawdę mocno padało co powodowało,że chciałam zostać w pokoju i iść spać.Wracałam dzisiaj do Stratford.Musiałam,nie mogłam dużej tutaj zostać.Miałam siedemnaście lat, za kilka miesięcy miałabym osiemnaście.Byłabym dorosła ,do kurwy nędzy muszę żyć na własną rękę.Ale najpierw jechałam do mojej babci biorąc pod uwagę to,że była moją rodziną.No,rzeczywiście mam brata. Niall. Ale kiedy moi rodzice umarli,byliśmy oddzieleni.Nie widziałam go od czasu kiedy miałam siedem lat a ja nie miałam pojęcie gdzie mieszkał.Może on nawet nie był żywy.
Przeniosłam się do małego miasteczka w Kanadzie kiedy moi rodzice umarli.Nie chciałam tego ale byłam zmuszona.Mieszkałam w domu dziecka od siedmiu lat i powiem, że to nie było zabawne. Było dużo chłopców.Nienawidzili mnie z jakiegoś powodu.Nigdy nie wiedziałam dlaczego.Nic im nie zrobiłam .Zaczęli nazywać mnie "brzydal" lub"tłuszcz".To naprawdę mi nie przeszkadzało.Po prostu ich ignorowałam.Ale kiedy miałam dwanaście lat oni mieli czternaście, a niektórzy z nich piętnaście.Byli starsi ode mnie silniejsi i mnie nienawidzili.Pewnej nocy chcieli mnie zgwałcić.Gdy jakaś dziewczyna przyszła do mojego pokoju szybko uciekli.Była to dziewczyna o imieniu Eve, zaprzyjaźniłam się z nią.Tak jakby.Trudno było mi zaufać ludziom.
Kiedy miałam czternaście lat,obudziłam się i już jej nie było.Zapytałam gdzie jest.Okazało się, że znaleźli jej rodziców. Byłam szczęśliwa, ale znowu zostałam sama.Od tamtego czasu już nigdy jej nie widziałam.Kilka miesięcy później zostałam przyjęta.Kobieta,która przyjęła mnie,Lily była naprawdę miła.Kiedy miałam piętnaście lat okazało się, że ma raka i zmarła.Jej mąż był kutasem,ale nigdy nic do mnie nie powiedział.

*Flashback*

-TO JEST MÓJ DOM WIĘC IDŹ DO SWOJEGO POKOJU-krzyknął Jake.
-NIE MOŻESZ MÓWIĆ MI CO MAM ROBIĆ-krzyczałam na niego nie pozwalając mu sobą manipulować.

Podszedł do mnie.Skłamałabym mówiąc,że się nie bałam.Nigdy się go nie bałam,ale w tej sytuacji był inny.Miałam uczucie,że stanie się coś złego,a ja nie widziałam,ze to stanie się ze mną i z nim.

Wtedy mnie uderzył.Znowu.Nie mogłam nawet walczyć. To dzieje się zbyt szybko.

-MOJA ŻONA NIE ŻYJE, A TO WSZYSTKO DZIĘKI TOBIE.CZUŁEM SIĘ DOBRZE ZANIM PRZYSZŁAŚ.-wrzasnął.

Chciałam powiedzieć,że to nie moja wina. Ale trzymał mnie i bił.
-TERAZ CZUJESZ ŻAL DO SIEBIE,PONIEWAŻ TWOI RODZICE NIE ŻYJĄ.ALE KURWA ZASŁUGUJĄ NA TO.-wrzasnął ponownie.

Przestał mnie bić i rzucił mnie na podłogę,Próbowałam wstać, ale kopnął mnie w brzuch.Nagle poczułam dwie zimne ręce ciągnące moje spodnie w dół.Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.Widziałam, że był bez spodni.Wtedy zdałam sobie sprawę co ma zamiar zrobić.Podniósł się nade mną i ściągną moją bieliznę Próbowałam go kopnąć, ale on znowu mnie uderzył.Opuścił swoje ciało i szepnąl mi do ucha:

-Po tym możesz mieć do siebie żal.Nie, to nie może się zdarzyć.Nie zamierzam pozwolić mu mnie zgwałcić.Użyłam całej swojej siły,żeby pchnąć go ode mnie.Szukałam czegoś czym mogę cię bronić.

*End of flashback*


Wiedziałam,że to co zrobiłam było naprawdę złe,ale to był wypadek.Starałam się o tym zapomnieć,ale to nie wydaje się łatwe.
Wszystko było mokre,biegłam na dworzec kolejowy.Byłam za późno.Tak,mam problem z byciem na czas.
Kiedy w końcu dotarłam na stację miałam szczęście,że mój pociąg nadal był.Po kupieniu biletów wpadłam do pociągu i zatrzymałam się kiedy stała w wejściu.Spojrzałam za siebie,w tym mieście żyłam 10 lat. Teraz,w końcu mogę  to opuścić i zacząć życie od nowa w moim rodzinnym mieście,Stratford.
-Bye..-szepnęłam przez zamknięte drzwi na przeciwko mnie.

***
Pierwszy rozdział za nami ;)
Jest to moje pierwsze tłumaczenie i nie jest ono jakieś z najwyższej półki, ale się staram.
Przepraszam za jakiekolwiek błędy
@dzastajna 

6 komentarzy: