czwartek, 27 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 3 "Eve?"

Brooke

Obudziłam się przez kogoś kto krzyczał moje imię.-Brooke!

Jęknęłam i naciągnęłam kołdrę na głowę,byłam taka zmęczona a leżąc na łóżku czułam się tak dobrze.To było jak w niebie,jeśli porównać to do mojego łóżka w domu dziecka.Zimne materace,cienkie koce i poduszka,która co wieczór została kradziona przez chłopaków.To,że chłopacy sikali na moje łóżko nie sprawiało,że było lepiej.....Czekaj...To łózko w ogóle nie było fajne...Otworzyłam oczy i usiadłam rozglądając się po pokoju,zastanawiałam się gdzie jestem.Po kilku sekundach kiedy byłam bardziej czujna uświadomiłam sobie gdzie jestem.Stratford,Kanada,mój pokój,nowy dom i słyszalny głos mojej babci.

-Brooke!-zawołała ponownie-Obiad gotowy!

Obiad? Co do cholery? Jak długo spałam?

Wstałam i ziewnęłam-Idę!-krzyknęłam i podeszłam do mojej torby.Wyciągnęłam jakieś ciemne dresy i czarny top z białym nadrukiem.Rozczesywałam moje brązowe,potargane włosy.Nigdy nie nosiłam włosów związanych w kucyk...No,chyba że idę biegać lub uprawiać jakiś inny sport.Podobały mi się moje włosy kiedy miałam je luźno i wtedy czułam się lepiej.Bardziej komfortowo.

Poszłam na dół.Ok,ten dom był duży.Babcia prawdopodobnie siedzi w kuchni przy stole,czy coś? Ale gdzie jest kuchnia? Przeszłam przez przedpokój i otworzyłam kilka drzwi zanim znalazłam kuchnię,która była w pobliżu salonu.Podeszłam do stołu kiedy babcia mnie zauważyłam.Posłała mi mały uśmiech.

-Jak długo spałam?-zapytałam siadając do stołu.
-Długo,ale to nie ma znaczenia.Byłaś zmęczona.-powiedziała.Była dla mnie taka miła ale ja dla niej nie.Byłam totalną suką dla niej,ponieważ byłam tak popieprzona,że nie mogłam być normalna w stosunku do mojej babci.

Kiwnęłam głową.Położyłam trochę jedzenia na talerzu po to,żeby być uprzejmą.Tak,miałam maniery,może nie byłam córką jaką każdy rodzic chciał,może piję dużo i może mam różne dziwne myśli ,ale mogę być uprzejma kiedy chcę.

-Tak więc,kiedy idę do college?-zapytałam biorąc kęs mojego kurczaka.
-Zaczęło się miesiąc temu,ale  możesz iść jutro,jeśli chcesz.Nie musisz.Możesz poczekać też tydzień lub coś,ale nie za długo.-odparła.
-Nie-wymamrotałam-Pójdę jutro.

Nie dlatego,że byłam podekscytowana,bo szłam do college.Ale nie mam nic innego do roboty,prawda?Gdybym nie spała cały dzień to pewnie bym się nudziła.

-Okay,jest w porządku. Możesz dostać książki na uczelni jutro rano.Zadzwonię do nich.
-Dziękuję.

Zapadła cisza,a ja bawiłam się moim jadzeniem,czasem wkładając trochę jedzenia do ust.Czułam,że patrzy na mnie,ale ja patrzałam na mój talerz.

-Jak się masz?-zapytała po chwili.
Przełknęłam ślinę i spojrzałam na nią na chwilę,zanim znowu skupiłam wzrok na talerzu.

Milczałam.Nie mogłam dokładnie powiedzieć jej o wszystkim co się wydarzyło.Jedyne co wiedziała to to,że moi rodzice zginęli i że oddali mnie do mojego "wujka".Nawet nie mam wujka...Tak myślę.

-Dobrze-skłamałam.Czułam się winna.Przecież ona była moją babcią i była dla mnie taka miła.
-To dobrze.powiedziała.Wiedziałam,że mi nie wierzy.Chyba nie oczekiwała,że opowiem jej wszystko co mi się przytrafiło.
- Jestem taka szczęśliwa, że nie muszę tu już mieszkać sama. - zaśmiała się. - Czasem czułam się samotna.

Mój dziadek zmarł kilka miesięcy temu.Tak naprawdę nie pamiętam go,ale musiało to być trudne dla mojej babci.Straciła miłość swojego życia.Pobrali się gdy mieli dwadzieścia pięć lat,byli głęboko w sobie zakochani i nigdy tego nie zmienili.Nawet wtedy,gdy dziadek miał osiemdziesiąt lat i zachorował.Przebywała z nim do ostatniej sekundy  życia.

-Uhmn..-zaczęłam-Babciu?-Nie byłam pewna czy powinnam powiedzieć jej to teraz,ale wiedziałam,że to właściwy moment.Powinnam jej powiedzieć,bo nie chce robić jej nadziei.

-Tak,kochanie?-spytała.
- Wiesz, za niecałe dwa miesiące kończę 18 lat, prawda? - skinęła, więc kontynuowałam. - I... uhm.. wiem, że cieszysz się, że jestem tutaj... ale, uh, kiedy skończę 18 lat, chciałabym sobie kopic mój własny dom... tu, w Stratford. Chciałabym zacząć od początku. Przepraszam, jeśli spodziewałaś się, że zostanę tu z Tobą na długi czas.

Spojrzałam na nią. Wyglądała na zranioną.

Świetnie.Dopiero tu...No nie,nawet nie minął jeden dzień a już ją skrzywdziłam. Niespodzianka?Nie bardzo.Nie jestem dobrym człowiekiem aby być w pobliżu.

Śmiała się trochę,ale brzmiało to fałszywie.Mimo to byłam zaskoczona,śmiała się.

- Wiem, nie spodziewałam się, że zostaniesz ze mną na zawsze. Ale nie myślałam, że to będzie tak szybko. - wyjaśniła.
Zrobiła to tak, jakbym nie zostawiła jej na 10 lat. Wszystko było dla niej bardzo normalne. Ale nie dla mnie. Nie widziałam jej tak silnej, ale również nie widziałam jej zamkniętej w rodzinnych wspomnieniach.Myślałam,że ona czuje to samo.

- Przepraszam, chyba powinnam wiedzieć, kiedy ci to powiedzieć. - powiedziałam.
-Jest okej. - powiedziała .Kątem oka widziałam jej uśmiech.
Położyła rękę na moim ramieniu i pocierała nią lekko zanim się odsunęłam.Czułam się nieswojo.
Posłałam jej mały uśmiech i wróciłam do jedzenia.

----------------------

Dźwięk mojego alarmu obudził mnie,jęknęłam i przetarłam oczy dłońmi zanim uderzyłam budzik były się wyłączył.Na pewno nie jestem osobą,która wstaje rano i nienawidzę tego bardziej niż cokolwiek.Byłam przyzwyczajona do picia alkoholu rano.Zawsze kupowałam je za pomocą fałszywego dowodu i chowałam je pod łóżkiem w domu dziecka.Tak,nie mogłam zrobić tego teraz,ale miałam nadzieję,że w Stratford znajdzie się miejsce gdzie mogę pić alkohol.Nie,nie jestem uzależniona od alkoholu.Cóż,przynajmniej tak mi się wydaje.Mogę robić różne rzeczy bez alkoholu,oznacza to ,że nie jestem uzależniona,prawda?
Wyciągnęłam się z łóżka i wstałam aby je pościelić.Poczułam zawroty głowy i czarne kropki pokryły mój pogląd.Natknęłam się na szafkę,a kiedy dotarłam do drzwi czarne kropki zniknęły.

Wczoraj wszystkie moje ubrania włożyłam do garderoby.To prawda,moja garderoba była prawdopodobnie większa niż mój pokój w sierocińcu. Miałam dużo miejsca na ubrania,a ponieważ nie byłam bogata i nie miałam dużo ubrać,więc miałam dużo przestrzeni.
Otworzyłam szufladę gdzie włożyłam spodnie.Wyciągnęłam moje ciasne jeans,jakieś skarpetki i szary sweter.Kochałam chodzić w swetrach,T-shirt,bluzach z kapturem i topach.Po ubraniu się rozczesałam moje brązowe włosy i puściłam je luźno.

Podeszłam do mojego wielkiego lustra i chwyciłam eyeliner,tusz to rzęs i błyszczyk.To były jedyne rzeczy,którymi się malowałam.Podobał mi się makijaż ale nie nakładałam go zbyt dużo.To dlatego,ze nie miałam czasu.A kto nie chce wyglądać dobrze w pierwszy dzień szkoły?Żartuję....Podobałam się sobie bez makijażu i szczerze mówiąc chyba nie obchodzi mnie co inni na to powiedzą.

Nie sądziłam,że jestem ładna. Chłopcy w sierocińcu mówili mi,że mam ładny tyłek albo,że jestem gorąca.Nie chcę być gorąca , chcę być piękna.Westchnęłam zanim odwróciłam się tyłem do lustra.Chwyciłam białą torbę Chanel,którą kupiła mi babcia.Kupiła mi też piękną,ciemną,niebieską sukienkę.Byłą bez ramiączek i zatrzymywała się powyżej kolana.Bardzo mi się podobała,ale nie jestem dziewczyną,która nosi sukienki.To była suknia na bal,czy coś.W każdym razie wciąż była to bardzo miły gest z jej strony.Podobała mi się torba,którą mi kupiła,zawsze chciałam mieć torbę Chanel.


Wzięłam telefon i schowałam go w torbie wraz z moimi kluczami.Nie mam jeszcze żadnych książek,więc to było jedyne co mogłam ze sobą zabrać.Po tym odwróciłam się i zeszłam po schodach.Pomachałam babci przed otwarciem drzwi.Coraz lepiej odnajduję się w tym domu.

Nie miałam jeszcze samochodu ,więc czy mi się to podoba czy nie będę musiała chodzić lub iść na autobus.Wybrałam autobus.Nienawidzę autobusów najbardziej z całego mojego życia,ale nie mam innego wyboru.

Zaczynamy-pomyślałam wchodząc do autobusu.

---------------------------------------------------------------

Wreszcie po 15 minutach tortur  autobus się zatrzymał. Przełknęłam ślinę i wyszłam z autobusu.Zaczęłam ciężko oddychać kiedy zobaczyłam ogromny budynek.Wpatrywałam się w budynek przez jakiś czas a później zaczęłam iść w stronę drzwi.Widziałam,że wiele osób się na mnie patrzy.To czego się spodziewałam ,po wszystkim,jestem nową dziewczyną.

Ludzie rozmawiali ze sobą śmiejąc się.Za szkołą było ogromne pole trawy i siedzący na niej ludzie.Frajerzy,popularne dziewczyny,narkomani  i oczywiście popularni faceci.I dużo więcej,ale przestałam zwracać na nich uwagę i spojrzałam przed siebie.

Ale przed tym widziałam chłopaka który prawdopodobnie należał do tych"popularnych" . Miał na sobie czarne,obcisłe dżinsy,supry,biała bluzkę z dekoltem w kształcie"V" i złote łańcuchy.Włosy miał  skok w doskonałości ale nadal wyglądały na miękkie.Był naprawdę wspaniały,nie mogę temu zaprzeczyć.Na kolanach siedziała mu dziewczyna,która z nim rozmawiała. Uśmiechnął się do niej.Prawdopodobnie jest jego dziewczyną...Pewnie czuł,że wpatruję się w niego,bo po kilku sekundach spojrzał w moim kierunku.Jego uśmieszek zniknął gdy sprawdzał mnie.Kiedy zamknął oczy jego uśmieszek wrócił.Dziewczyna siedząca mu na kolanach podążała za jego wzrokiem,kiedy mnie zobaczyła złapała go za brodę tak,żeby na nią spojrzał.Poklepał ją po udzie i mrugnął do mnie zanim się odwrócił.Zrobiło mi się gorąco.Czy on jest poważny?

Gdy się ogarnęłam weszłam do budynku i otworzyłam drzwi pokoju,w którym mają być moje książki.

Zapukałam w drzwi i otworzyłam je ,gdy usłyszałam"przyjść".Kobieta uśmiechnęła się do mnie i wskazała na krzesło,żebym usiadła.Szłam dalej dopóki nie dotarłam do jej biurka.


-Witaj.Ty musisz być Brooke Adams-powiedziała
-Tak proszę pani.-powiedziałam podając jej rękę.
-Witamy w naszej szkole-powiedziała wciąż się uśmiechając.

Jej uśmiech zaczął mnie przerażać.

-Dziękuję-powiedziałam-My uh...Babcia powiedziała mi,że muszę odebrać stąd moje książki.
-Tak-powiedziała.Podeszła do szafki wzięła książki i dała mi je.Nie było na nich planu zajęć.
-Dziękuję-wymruczałam.

Spojrzała na swój komputer a potem znowu na mnie.
-Twoja szafka jest na drugim piętrze.Zostaw tam książki i idź na lekcje.-powiedziała.
-Okay-powiedziałam wychodząc z gabinetu.

Czułam,że ludzie się na mnie patrzą,przewróciłam oczami zirytowana upewniając się,że każdy to zauważył.Ludzie patrzcie się,ale nie wszyscy.Słyszałam takie komentarze jak "Ona jest nową dziewczyną,prawda?" "Jest gorąca" "Jak ma na imię?" "Jej tyłek wygląda ładnie" i jeden irytujący mnie komentarz "Ona wygląda jak dziwka" nawet mnie nie znasz.Przewróciłam oczami gdy ponownie usłyszałam komentarz dotyczący mojego tyłka i spojrzałam na faceta,który to powiedział.Miał czarne włosy i ciemny kolor skóry.Wyglądał na Hiszpana czy coś.Uśmiechnął się do  mnie ale jego wzrok nie okazywał zainteresowania.

Byłam bardzo zajęta by znaleźć swoją szafkę,kiedy poczułam kogoś dotyk na moim ramieniu,Odwróciłam się i zobaczyłam blondynkę przede mną.

-Cześć-powiedziała.Wyglądała ładnie i jej twarz była znajoma,nie wiem dlaczego.-Jesteś nowa,prawda?

Skinęłam głową-Mhm

-Potrzebujesz pomocy w odnalezieniu swojej szafki?Wyglądasz jak zagubiony szczeniak.-zachichotała i mogę powiedzieć,że wyglądała na zdenerwowaną.

Roześmiałam się.Była miła.-Tak,proszę.

Pokazałam jej mój numer szafki a ta podeszła do szafki przede mną.

-Stałaś przed nią.-zaśmiała się.Znowu się zaśmiałam i podeszłam do szafki.Otworzyłam ją i umieściłam w niej swoje książki,które nie były mi teraz potrzebne.

-O mój Boże,kocham twoją torebkę od Chanel.Jest taka ładna-powiedziała patrząc na moją torbę.

-Dziękuję.-uśmiechnęłam się.
Spojrzałam przez ramię,żeby zobaczyć wciąż patrzących na mnie ludzi.Jęknęłam.

-Coś się stało?-spytała.

-Ludzie patrzą się na mnie od chwili kiedy tu weszłam.-powiedziałam cicho.

Roześmiała się,spojrzała przez ramię a potem z powrotem na mnie.

-Jak masz na imię?Przysięgam,że Cię poznaję.-powiedziała.

-Naprawdę?Nazywam się Brooke.-powiedziałam.

Jej oczy rozszerzyły się na chwilę a potem zmrużyła je na mnie.

-Nazwisko?-poprosiła.Spojrzała na mnie dziwnie.Z tą dziewczyną na pewno jest coś nie tak.

Zmarszczyłam brwi na nią.Dlaczego chce wiedzieć moje nazwisko tak szybko?

-Uhmn...-rozejrzałam się wokół,ludzie wyraźnie słuchali naszą rozmowę.Tak naprawdę czułam się nie komfortowo mówiąc ludziom o moim nazwisku pamiętając o mojej przeszłości.Ale wydawało mi się,że to był ktoś komu mogę zaufać. Wachałam się ale po kilku sekundach postanowiłam po prostu jej powiedzieć.-Moje nazwisko to Adams,dlaczego pytasz?-Powiedziałam cicho,żeby tylko ona mogła usłyszeć.

Westchnęła i położyła dłoń na swoich ustach.Czekałam na odpowiedź.Z sekundy na sekundę coraz mniej rozumiałam.

-Uhmn,stało się coś?-zapytałam.Byłam zdezorientowana jak skurwysyn.

Puściła usta a potem uśmiechnęła się.-Ty mnie nie pamiętasz,prawda?Huh?-Brooke .Jestem Eve!-powiedziała trochę zbyt głośno.

Po kilku sekundach rozszerzyłam oczy.Dlaczego jej nie rozpoznałam?To było najdziwniejsze miejsce ze wszystkich w których żyłam.

-Eve?-szepnęłam.




___________________________________

Wreszcie ja dodałam rozdział, yeah :D

No i jak przeżycia po tym rozdziale? ;3

JEŚLI CZYTASZ, SKOMENTUJ. TO DLA NAS BARDZO WAŻNE, BO CHCEMY WIEDZIEC, CZY MAMY DLA KOGO TŁUMACZYC.

PRZYPOMINAM O ZAKŁADCE 'INFORMOWANI'

Jeżeli macie jakiekolwiek pytania zadawajcie je tutaj ----> http://ask.fm/dzastajna
                                                                                         http://ask.fm/ricelikebieber
                                                                                         http://ask.fm/Natka432
 xoxo, ricelikebieber


6 komentarzy: