Brooke's POV
Opuściłam szkołę na tydzień. Nie wiem, myślę, że się boję. Ale musiałam iść, moja babcia nie wierzy, że jestem chora i nie chciała bym była zawieszona już w pierwszym miesiącu szkoły.
Ubrałam się i wyszłam z domu nie zadając sobie nawet trudu,żeby powiedzieć o tym mojej babci.W każdym razie,chyba spała.Szłam na przystanek i jęknęłam zauważając zatrzymujący się autobus.Za miesiąc kończę 18 lat, więc chciałabym w końcu dostać moje prawo jazdy. Mogłabym prowadzić.
Poszłam prosto do mojej szafki. Usłyszałam szept ludzi, tym razem wiedziałam,że to nie dlatego,ze jestem nowa.To było na temat mojej przeszłości i tym razem komentarze były negatywne,więc przełknęłam ślinę i spojrzałam w dół starając się je ignorować.
"BROOKE ADAMS, DO GABINETU DYREKTORA, NATYCHMIAST"
Co jest, kurwa. Czy myślą, że tylko dlatego, że wszyscy znali moje nazwisko, to mogli je wykrzykiwać na korytarzu? Nie, suko. Nie możesz.
Chciałam iść, ale nie zdecydowałam się, bo byłam zła na nich, za użycie moje nazwiska.
Kilka minut później, ten sam głos, w tym samym zdaniu, słychać było wszędzie. Znowu. Lecz bez nazwiska. Oh, więc te osły złapały wskazówkę.
Nadal nie zamierzam iść.
- Myślę, że powinnaś pójść. - usłyszałam za sobą chrapliwy głos.Byłam trochę zaskoczona bo nie spodziewałam się nikogo innego niż Eve,Lys lub Allison. Może Chaz?Ale to nie był jego głos.Odwróciłam się.
Facet,który mrugnął do mnie pierwszego dnia.Oczywiście.Mogłam się spodziewać,że za parę dni będzie chciał ze mną rozmawiać.Spojrzałam na jego ubrania,bezwstydnie sprawdzając go.Miał na sobie czarne,obcisłe jeansy,czarne Supry oczywiście do tego ciemny niebieski v-neck bez złotych łańcuchów.Jego czarny plecak wisiał niedbale przez ramię,a kiedy spojrzałam na jego twarz poczułam dziwne ukłucie w brzuchu.Był jeszcze wspanialszy gdy był blisko mnie.Jego różowe,miękkie usta wyglądające całuśnie. Jego twarz byłą absolutnie bez zarzutów,ale mogłam zauważyć małą bliznę na prawym policzku.
Zaśmiał się-Gotowe?-Zapytał,zauważając,że go sprawdzam. Skinę lam głową i uśmiechnęłam się...
Spojrzałam w jego oczy i uniosłam brew.-Wiesz,że naprawdę nie powinieneś mówić mi co mam robić?-powiedziałam bez emocji,odpowiadając na pierwszą rzecz jaką do mnie powiedział.
Roześmiał się-Nie mówię Ci co masz robić.Po prostu...
-Tak,tak-przerwałam mu.
-Tak,Brooke...
-Tak,Bieber...
Uśmiechnął się i fałszywie dyszał.-Pamiętasz moje imię? Dawno cię tu nie było
Nie spodobał mi się jego sarkazm i to mnie irytowało,bardzo.-Nie było mnie tylko tydzień,Bieber i dla twojej informacji byłam chora.-splunęłam.
Podszedł trochę bliżej-Dla twojej informacji...-zaczął powodując,że zwężyłam na niego oczy-Moim imieniem nie jest "Bieber".To Justin.
Nie odpowiedziałam mu,po prostu wzruszyłam ramionami i fałszywie ziewnęłam.
Ej, ciebie już nic nie obchodzi? - powiedział, z wyższym głosem.
- Nie obchodzi, w pierwszej kolejności. - powiedziałam.
- A więc to prawda, co mówią o Tobie? - zapytał podnosząc jedną brew.
Przełknęłam, mając nadzieję, że ludzie nic nie powiedzieli mu o moim nazwisku i takie tam.
- Zależy, co o mnie mówią.
Spojrzał na ziemię i przygryzł wargę. To wyglądało sexy.
Powoli spojrzał na mnie ponownie. - Nieważne -uśmiechnął się.
Spojrzałam w jego oczy na chwilę i coś w jego oczach uspokajało mnie.
Spojrzeliśmy sobie nawzajem w oczy,jako pierwsza odwróciłam wzrok.Pewnie pomyślał,że jestem zdenerwowana lub coś .Prawdę mówiąc właśnie tak było.
Czy to był powód dlaczego wszystkie dziewczyny go lubią?
"BROOKE ADAMS, DO GABINETU DYREKTORA, TERAZ ALBO ZOSTANIESZ ZAWIESZONA"
Jęknęłam. Nie mogą po prostu przestać? Justin zaśmiał się głośno.
-Co w tym śmiesznego?-zapytałam.
-Nic,teraz idź do dyrektora albo będziesz miała kłopoty-Zaśmiał się.Znowu
Spojrzał na moje usta i jęknął. Uśmiechnęłam się i zadowolona odeszłam. Coraz bardziej to mi się podoba.
Bolała mnie już głowa od głosu,który cały czas coś mówił przez głośniki..Spojrzałam przez ramię,żeby zobaczyć go patrzącego się na mój tyłek.
-Oh i Justin?-spojrzał na mnie-Możesz kurwa przestać mówić mi co mam robić?-wymusiłam uśmiech.
Otrząsnął się-Być może!
-Wezmę to za tak.-Mrugnęłam do niego powodując,że się uśmiechnął.
Justin's POV
Naprawdę nie wiem, czy ona flirtowała ze mną, ale na pewno postępowała inaczej ze mną, niż kiedy Chaz z nią rozmawiał. Nadal jest zły, ale mniej.Naprawdę mi się to podobało.Nie znam jej ale jest ciekawa.
Była tak cholernie gorąca. W ogóle nie była nieśmiała, nie tak, jak większość dziewczyn. Powiedziała, że była chora, ale ja jej nie wierzę. Postanowiłem jej o tym nie mówić, czy coś, bo by zaprzeczała.
Po incydencie z panią Oak tydzień temu, nie przyszła do szkoły. Wciąż zastanawiam się, co jest takiego szczególnego w jej nazwisku. Zapytałem kilka osób, ale powiedzieli, że nie mogą nic powiedzieć. Co było tak cholernie ciężkiego w tym. Otwierasz pieprzone usta i mówisz. Nic specjalnego.
Tak naprawdę mnie to nie obchodziło, po prostu byłem ciekawy, ale nie chcę wiedzieć tak bardzo.
Wszedłem do stołówki z Chazem i Ryanem, kiedy zobaczyłem Brooke, rozmawiającą z jakimiś dziewczynami. To nie były Eve, Allison i Lys.Wyglądała na złą, zachichotałem.Ona denerwuje się zbyt szybko.
Podszedłem do nich i chwyciłem ją za nadgarstek. Popatrzyłem na dziewczyny, które patrzyły na mnie ze zmieszaniem na twarzach. Byłem popularny a Brooke nie.Więc pewnie zastanawiały sie co z nią robiłem.Przewróciłem tylko na nie oczami.
- Mogę ją od was ukraść? - zwróciłem się do dziewczyn. To naprawdę nie było pytanie.Gdyby powiedziałyby,że "nie" i tak bym to zrobił.
Pięć dziewcząt pokiwało głowami, więc pociągnąłem Brooke z dala od nich i podszedłem do stołu, przy którym Chaz i Ryan usiedli.
Usiadłem obok Ryana oczekując,że ona usiądzie koło mnie, ale nie zrobiła tego tylko spojrzała na mnie dziwnie.
- Możesz mi powiedzieć, czego chcesz? - poprosiła, krzyżując ramiona na piersi. To musiało być dla niej dziwne bo nic o sobie nie wiemy.Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego to zrobiłem.Czułem jakiś dziwny pociąg do niej, którego tak naprawdę nie czuję wobec innych dziewcząt.
- Usiądź. - powiedziałem.
Uniosła brwi. Oh tak. Nie mów jej, co ma robić.
- Oh tak, przepraszam, Brooke. Proszę, czy mogłabyś usiąść z nami? - zapytałem, mrugając kilka razy.
- Tak lepiej. - uśmiechnęła się zadowolona i usiadła obok Chaz'a.On natychmiast spojrzał na nią i uśmiechnął się do niej. Patrzyła na niego przez chwilę, zanim odwraciła wzrok..
Nie czułem żalu wobec Chaz'a.
- Wiesz, miałam rozmowę z tamtymi dziewczynami, prawda? - zapytała.
- Tak, ale patrzyłaś na nie zirytowana. - roześmiałem się.
Położyła łokcie na stole i oparła brodę na swojej dłoni. - Byłam.
Uśmiechnąłem się do niej, oczekując jej uśmiechu. Ale nie zrobiła tego. Zdałem sobie sprawę, że nigdy nie wiedziałem jej uśmiechu.
- Tak, Brooke. Co dyrektor mówiła? Wydawała się naprawdę szalona. - Zaśmiałem się, a ona przewróciła oczami.
Chaz popatrzył na nią. Nie wspominałem jeszcze, że lubi złe dziewczyny?
- Nic. Pytała, dlaczego nie przychodziłam do szkoły, potem gadała o tym, że przychodzi się pierwszy raz po tym, jak prosi mnie do swojego biura.
- Więc, dlaczego nie przychodziłaś do szkoły? - Chaz zapytał.
- Byłam chora. - wymamrotała. Kłamała.
- Ona kłamie. - powiedziałem do Chaz'a i zachichotałem.
Ona prychnęła zirytowana. - Nie, kurwa, nie kłamię.
- Woah, uspokój się, kochanie. - uśmiechnąłem się.
- Nie dzwoń do mnie, kurwa, kochanie, Justin. - splunęła.
Była teraz tak wściekła. To było takie gorące.Byłem chyba jedynym,który nie został dotknięty jej postawą.
Jęknęła i wstała, przewracając oczami, zanim odeszła.
Odwróciłem się do Chaz'a i Ryana i zobaczyłem ich śmiech. Ja też się śmiałem.To było naprawdę zabawne.
Po prostu nie mogę na to poradzić.
Brooke's POV
Wyszłam ze szkoły, szczęśliwa, że to koniec.
Justin był tak denerwujący. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego, czy on tego nie rozumie? Byłam przyzwyczajona, że ludzie zostawiają mnie samą i pokazują, że nie troszczą się o mnie.
Pięć dziewczyn podeszło do mnie i wypytywało o moją przeszłość. Chciałam, żeby zostawiły mnie w spokoju, a gdy zapytały, co się stało z moimi rodzicami, Justin mnie uratował. Byłam zadowolona, ale potem zamienił się w przykrego chuja.
- Yo, Brooke! - usłyszałam chrapliwy wrzask. O nie.
Nie przestawałam iść, ale on złapał mnie.
- Ignorujesz mnie. - wydął wargi, patrząc na mnie.
Nie patrzyłam na niego i wzruszyłam ramionami.
Złapał mnie za nadgarstek, co spowodowało, że przestałam iść.
- Justin. - westchnęłam. - Czy możesz mnie nie dotykać.
Skinął głową i puścił moją rękę. Wow, on mnie posłuchał.
- Co jest? - zapytałam.
- Daleko mieszkasz? - zapytał, patrząc mi w oczy.
- Piętnaście minut stąd, a co? - zapytałam.
- Czy mogę zawieść cię do domu? - westchnęłam, gotowa powiedzieć "nie". - Proszę? - spojrzał na mnie wielkimi oczami szczeniaka, a jego dolna warga sterczała.
- Dobrze, cokolwiek. - powiedziałam i poszliśmy do jego samochodu.
Dlaczego był tak zainteresowany?Poznałam go dzisiaj a już pozwalam mu odprowadzać mnie do domu.To było, jak....nie ja.
_________________________________________________
fukdghfoajsahvouackhrfapadufhaoadhcf, jadą razem samochodem *__*
I w ogóle takie to jest.. i ten rozdział.. o m b *--*
Nie wiem, jak wy, ale ja jestem baaardzo ciekawa, co się wydarzy w tym samochodzie :D
Jeśli macie jakieś pytania to możecie pytać na:
tt ---> http://twitter.com/ricelikebieber
ask ---> http://ask.fm/ricelikebieber
Ten rozdział tłumaczyła dla was: @ricelikebieber (wielkie zaskoczenie, wiem xd)
Świetny <3
OdpowiedzUsuńno no zaczyna się coś miedzy nimi dziać
OdpowiedzUsuńasdfghjkl !!! <3 Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :* Ten był taki ..... zajebisty ♥ ;D
OdpowiedzUsuńaaaa kolejny kolejny kolejny prosze <3 kc
OdpowiedzUsuńczasem błędy bolą w oczy... czesto słowa ang. maja wiecej niż jedno znaczenie, prosze nie tłumacz wszystko z google..
OdpowiedzUsuńto opowiadanie wydaje sie na serio ciekawe...
przeczytaj zanim naciśniesz opublikuj, i upewnij sie dwa razy.
wiem co mówie, sama pisze też tłumaczenie, i mieszkam w uk
; ) powodzenia ;)
Dzięki za krytykę ;)
UsuńPS. Nie pisze z google :))
TO JEST UROCZE ♥
OdpowiedzUsuńasdfghhjk <3
OdpowiedzUsuń"don't call me" nie znaczy "nie dzwoń do mnie" tylko "nie nazywaj mnie tak" :D
OdpowiedzUsuńogolem podoba mi sie, ale jest tez kilka bledow np "Nie dzwon mnie kochanie Justin" jestem pewna ze powinno byc "nie nazywaj mnie "kochaniem" , Justin" call - nazywac , nie zawsze 'dzwonic' .
OdpowiedzUsuń