poniedziałek, 1 lipca 2013

ROZDZIAŁ 7 "I'm great. Never been better."

Brooke's POV
Byłam wewnątrz jego samochodu. -Pozwalam Ci odwieźć mnie do domu, tylko dlatego,że nienawidzę autobusów.
-Tak, tak, cokolwiek. -Powiedział to jakbym kłamała.
-Mówię poważnie!-Podniosłam głos a on roześmiał się.Zadrwiłam i skrzyżowałam ręce na piersi. Wciąż byłam na niego zła za to co powiedział na obiedzie.Nie było to aż takie złe, ponieważ mówił prawdę.Ale nienawidzę jak zachowuje się tak jakby wiedział wszystko.
Nic nie mówił,ale kątem oka mogłam zobaczyć,że próbuje powstrzymać śmiech.
-Myślisz, że wszystko to jest pieprzony żart?-Splunęłam.
-Nie,nie, wcale nie-Powiedział,ale jego twarz mówiła zupełnie co innego.
Wywróciłam oczami.-Po prostu odpieprz się i zabierz mnie do domu, okay ?
Zaczął jechać.-Wiesz, możesz przestać udawać sukę wiem,że taka nie jesteś-Powiedział,ale wiedziałam, że nie był tego pewien.
-Kto powiedział, że udaję, co?-Zapytałam zirytowana.-Poznałeś mnie dzisiaj i uważasz,że wszystko  o mnie wiesz. To jest cholernie irytujące.
-Znajdziesz wiele irytujących rzeczy,Brooke-Powiedział.
-Cokolwiek.

Dojechaliśmy do mojego domu,tak właściwie to domu mojej babci.
-Ładne miejsce.-Powiedział patrząc na dom.
-Dzięki.-Wymamrotałam.
-Więc mieszkasz z rodzicami?-Zapytał.
Nie miałam zamiaru odpowiadać na to pytanie.Przynajmniej nie powiem mu prawdy.Otworzyłam usta, ale od razu je zamknęłam  i zmarszczyłam brwi nie patrząc na niego.
-Yo, Brooke?-Machał rękami przed moimi oczami.
-Oh uh, tak mieszkam z moimi rodzicami.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się złośliwie.-Jestem pewien,że Twój pokój jest ładny.-Uśmiechnął się. Jęknęłam i przewróciłam oczami.
-Oh, spierdalaj Justin.Nigdy nie wejdziesz do mojej sypialni.
-Przekonamy się o tym-Mrugnął.
-Nie,nie przekonamy.-Wyszłam z samochodu i poszłam do domu. Słyszałam jak krzyczał szybie"Bye", ale nie miałam zamiaru mu odpowiadać.Weszłam do swojego pokoju.Byłam znudzona.To miasto było takie nudne.Położyłam się na łóżku i czułam,że moje oczu robią się coraz cięższe.



Była sobota.Nie widziałam się z Justinem  przez dwa tygodnie. Co prawda, widziałam go w szkole i myślę, że w końcu zrozumiał,że musi zostawić mnie w spokoju. Mówił do mnie zwykłe"Cześć" , tylko to.Za dwa tygodnie moja osiemnastka. Dzięki Bogu. Spojrzałam na telefon, gdy data przykuła moją uwagę. To nie może być prawda? To nie może być 15 kwietnia.Ponownie spojrzałam na datę i poczułam ból w całym ciele. To było.To był dzień śmierci rodziców.Czułam łzy napływające do moich oczów,nie chciałam płakać.Wstałam i szybko się ubrałam.Miałam na sobie czarne,obcisłe dżinsy, ciemno-szary top, skórzaną kurtkę i czarne dr.Martins.Zeszłam na dół,szybko chwyciłam torbę i włożyłam do niej portfel i klucze.Teraz normalni ludzie poszliby na grób rodziców w dniu rocznicy ich śmierci. Ale ja nawet nie wiem gdzie kurwa jest ich grób,nawet nie wiem czy on w ogóle jest. Poszłam do pieprzonego baru,żeby napić się alkoholu i zapomnieć o moim bólu.Zamówiłam dwa strzały i kieliszek wódki.Pokazałam barmanowi mój fałszywy dowód i zapłaciłam mu.Westchnęłam i usiadłam.Wzięłam kilka łyków mojej wódki i poczułam się lepiej.

Każdy ma swój własny sposób,by zapomnieć.


Justin's POV

Chaz, Ryan, Steven, Zayn i Ja postanowiliśmy pójść do baru.Nie,żeby się upić czy coś, po prostu na piwo.Weszliśmy do baru i zobaczyłem dziewczynę w ciemnobrązowych włosach i skórzanej kurtce siedzącą przy barze .Brooke. Ona pije wódkę,spojrzała na swój kieliszek.
-To jest Brooke,prawda?-Zayn zapytał nas,ale spojrzał na mnie.
Skinąłem głową i zmarszczyłem brwi.Co ona tu robi? 
-Pójdę z nią porozmawiać i przy okazji wezmę nasze piwa.-Rzekłem do nich.

Chłopacy skinęli głową i usiedli.Poszedłem do niej i usiadłem obok.Nie zwróciła na mnie uwagi,spojrzałem na nią.Myślała o czymś.Szturchnąłem ją w ramię,ponieważ była gotowa wziąć kolejny łyk wódki.Nigdy nie wiedziałem,że ona pije.Odskoczyła trochę i spojrzała na mnie.Jej twarz była blisko mojej więc spojrzałem jej w oczy.Byłem zaskoczony,że patrzyła na mnie bez żadnych emocji.Jej oczy były smutne i krzyczały o pomoc.Zmarszczyłem brwi.Za drugim razem myślałem,że widziałem łzy w jej oczach,ale szybko odwróciła wzrok.Po chwili z powrotem na mnie spojrzała.Jej smutny wyraz twarzy był stracony.Spojrzała na mnie bez żadnych emocji.Patrzyłem na nią przez chwilę, podziwiając jej piękno.Zdałem sobie sprawę,że jej oczy były ciemnoniebieskie ale sekundę temu kiedy patrzyła na mnie smutna były jaśniejsze.Uniosła jedną brew czekając,aż coś powiem.


-Hej-powiedziałem,mój głos brzmiał dziwnie.Spojrzała przed siebie.
-Cześć-powiedziała miękkim głosem.Patrzyłem na nią przez chwilę kiedy westchnęła i spojrzała na mnie.-Co jest,Justin?-powiedziała,jej miękki głos zniknął.Czy wspomniałem jak bardzo podobał mi się sposób w jaki powiedziała moje imię?
-Wszystko w porządku?-zapytałem.
Zamrugała.-Jest świetnie,nigdy nie było lepiej.-podniosła strzał i wypiła go a następnie drugiego.Patrzyłem jak pije alkohol bez problemu.
-Dlaczego pijesz w środku dnia?-spytałem.
-Dlaczego pytasz?-zapytała Brooke.
-Nie wiem-wzruszyłem ramionami.-Jestem po prostu ciekawy.-Wstała,była pijana więc prawie upadła.Szybko wstałem, dogoniłem ją i złapałem ją w talii.

Byłem teraz tak blisko jej.Trzymałem ją trzy sekundy,a następnie odepchnęła mnie.
-Wiesz,potrafię kurwa chodzić sama.-splunęła. Szła ale nie w prostej linii.
-Dokąd idziesz?-zapytałem.
-Nie wiem.kurwa.-splunęła nie odwracając się.

Nie mogła tak po prostu chodzić po Stratford kiedy była pijana.Zostanie okradziona lub coś.Spojrzałem na chłopaków,skinęli głową więc wybiegłem za nią z baru.
-Brooke-krzyknąłem.Dogoniłem ją i stanąłem przed nią tak,że nie mogła iść.
-Zostaw mnie w spokoju.-splunęła.
-Nie zamierzasz chodzić po Stratford sama kiedy jesteś pijana,Brooke.-powiedziałem spokojnie.
-To gdzie mam iść?-Brooke splunęła i podeszła do mnie.
-Chodź do mnie.-powiedziałem.
-Do diabła,nie.-powiedziała odwracając się.
-Brooke,obiecuję ,że nie będę niczego próbował.-A chciałem-Nie możesz iść do domu w takim stanie.Będę o ciebie dbać i będziesz mogła spokojnie spać.Obiecuję.
-Nie.-powiedziała i zaczęła iść w innym kierunku. Podbiegłem do niej, podniosłem ją,przerzuciłem przez ramię i pobiegłem do samochodu.
-Nie JUSTIN kurwa PUŚĆ MNIE pieprzony dupku.-krzyknęła i zaczęła uderzać mnie w plecy.

Nie mogłem powiedzieć, że to nie boli bo ta dziewczyna na pewno ma w sobie dużo siły. Położyłem ją na siedzeniu pasażera, zamknąłem drzwi i usiadłem na miejsce kierowcy.Próbowała otworzyć drzwi,ale nie mogła.Zacząłem jechać i przestała uderzać w drzwi wiedząc,że jej  się nie uda.
-Justin,wypuść mnie,TERAZ!-krzyknęła.
-Shh,kochanie.Przez ciebie boli mnie głowa.-powiedziałem spokojnie.
-Kurwa!-krzyknęła.
Wiedziała,że nie zamierzam pozwolić jej wyjść.Nie mogła wrócić do domu w takim stanie.Chodzi mi to, co by pomyśleli jej rodzice? Zatrzymałem samochód pod moim domem i zabrałem kluczyki by nie mogła ich wziąć.Kiedy otworzyłem drzwi nawet nie próbowała uciekać.Wiedziałem,że byłą już zmęczona.Podniosłem ją i zaniosłem jej zmęczone ciało do mojego domu.Zaniosłem ją do sypialni i położyłem ją na łóżku.
-Justin,nie chcę zbyt...-zaczęła.
-Shh, idź spać Brooke.-powiedziałem cicho.Przykryłem ją kołdrą i widziałem jak patrzy na mnie swoimi zmęczonymi oczami.Potem powoli zamknęła oczy.

***
OMGF co dalej? ;oo


CZYTASZ = KOMENTUJESZ




16 komentarzy: